środa, 18 stycznia 2012

Szelki.

Precel do tej pory chodził w obroży, ale było mi go strasznie szkoda jak go np. odciągałam od jakiejś "zdobyczy". W obawie o jego oczęta kupiłam szelki. Pierwszy spacer niestety skończył się 3 metry od drzwi, ponieważ Precel nie chciał iść w tym wynalazku. Wystarczyło jednak jedno popołudnie w szelkach z kością, aby się do nich przekonał ;) Teraz ślicznie chodzi w szeleczkach i służą nam dużo lepiej niż obroża - mam nad nim większą kontrolę bez szkody dla niego. No i jak on w nich wygląda :D 





4 komentarze:

  1. Ja mam jakąś niechęć do szelek, bo nasłuchałam się że deformują stawy. Podobno są jakieś dobre (nie wiem czy Twoja jest ok bo się nie znam), ale i tak wolę zakładać Pumbie obrożę. Jak chcę ją od czegoś odciągnąć to ciągnę w bok i już. W jakiejś innej sytuacji staram się odwrócić jej uwagę komendami. Nie ciągnie, bo wie, że nie może.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to konsultowałam z weterynarzem, który stwierdził, że właściwie dobrane szelki wyrządzą mniej szkód niż obroża, która może uszkadzać tchawicę. Ważne, żeby psu i nam było wygodnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście. Teraz całkiem możliwe, że też będziemy czasem używać szelek, bo Pumba ma najprawdopodobniej coś z gardziołkiem, jakieś przeziębienie i lepiej jej nie uciskać w tym miejscu pewnie.
    Zauważyłam też jedno, że mopsy które od szczeniaka chodza w obroży lub szelkach mają różne sylwetki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się mopsy bardziej w szelkach podobają, ale chciałam przejść na szelki dopiero jak się całkowicie rozwinie. Po tym jak mu pękło naczynko w oku zdecydowałam się jednak na szelki - on jest jeszcze szczeniakiem i to dość upartym ;) więc nie łatwo go czasem od czegoś odciągnąć ;)

    OdpowiedzUsuń