Już od ponad roku jestem właścicielką czworonoga. Szybko to zleciało. Dopiero co się zastanawiałam, czy kupno psa to aby na pewno dobry pomysł. Przekonałam się, że tak :) Pomimo niektórych trudności, które są nadal, wzbogaciłam swoje życie o duuuużo szczęścia. Po litrach sików wylanych na panele i dziesiątkach zaschniętych kupek znalezionych w roku pokoju ;) wypracowaliśmy system 3-spacerowy. W moim wypadku nie sprawdził się koszmar spacerowy i wychodzenie z psem z niechęcią: Precel jest śpiochem i nie zrywa się o 5 rano, ba nawet o 9 czasem ma problem wstać ;) Także ranny spacer jest ok, przy okazji są zawsze świeże bułeczki - na szczęście mamy parę piekarnianych okienek w okolicy. Po południowy spacer to zwykle jakaś zabawa lub szkolenie, a gdy jestem w pracy korzystamy z pomocy bliskich, którym bardzo dziękujemy :) Wieczorem w parku spotykamy się z pieskimi kumplami Precla i ich właścicielami. Tak więc spacery to sama przyjemność, no chyba, że leje, ale na szczęście mopsy też nie lubią deszczu. Mój pies nauczył i cały czas uczy mnie cierpliwości, a także radości z drobiazgów. Jego pomarszczona mordka z rana od razu poprawia humor. Oduczył mnie pedantyzmu, bo przecież przy psie ciężko o idealny porządek ;) Dzięki niemu poznałam wiele ciekawych ludzi i jeszcze więcej mam nadzieję poznać. I jak pomyślę, że będę miała na głowie tego boroczka tylko kilkanaście lat, to już robi mi się smutno!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz