sobota, 6 kwietnia 2013

Pan Kapeć.

Nikt nigdy w nich nie chodził. Wielkie, puchate i ... zupełnie bezużytecznie. Dwa misiowe kapcie. Ich los odmieniło przybycie Precelka do naszego domu. Od tej chwili Pan Kapeć 1 i Pan Kapeć 2 (używane pojedynczo w zależności, który akurat nie jest rozpruty) są najlepszym przyjacielem Precla :D Jak był mały ledwo potrafił udźwignąć Pana Kapcia w pyszczku, ale już wtedy się z nim siłował. Targał go i szarpał i tak jest do dziś. A w chwilach gdy nadchodzi czas spania Pan Kapeć jest najlepszy do tulenia, miętoszenia niczym smokuś :) Precel nauczył się komendy "przynieś misia" i potrafi przytargać swojego ukochanego misia z każdej części domu nie widząc go :) A kiedy zbieramy się do spania i ruszam w kierunku sypialni, Precel za mną razem ze swoim kompanem :) Taki oto najlepszy kumpel mojego psa.











Oba kapcie niestety są już pozbawione oczu, nosa oraz uroczej kokardki ;)

1 komentarz: