Od małego puszczałam mojego nicponia ze smyczy. Początkowo skakał na ludzi i biegał jak oszalały, więc trzeba było bardzo dbać o jego zainteresowanie. Zabawki i smakołyki były koniecznością ;) Stopniowo przestawał zwracać tak dużą uwagę na przechodzących ludzi i wolał kręcić się w pobliżu mnie w oczekiwaniu na ciasteczko. Za to ciasteczko zawsze przegrywało z psem. Codziennie puszczany i uczony, że przyjście do pani się opłaca, Precel coraz bardziej się słucha i już nie zawsze biegnie na złamanie karku jak tylko zobaczy psa. Niestety ciągle niektórzy czworonożni przyjaciele przysłaniją mu umysł ;) Pozostaję jednak w nadziei, że któregoś dnia okaże się ważniejsza, niż nawet najpiękniejsza suczka :D
"Ja po to ciasteczko."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz