czwartek, 8 grudnia 2011

Duża kość wołowa.

Kiedy Precel ostatnio połknął połówkę małej kostki - postanowiłam, że będę mu kupować większe - tak, żeby mógł sobie je wygodnie chwycić i nie odgryzać większych części. Zachłanne to stworzenie - nawet nie pomyśli, że może się zadławić. A więc nabyłam dużą kość wołową. Jakie było zdziwnienie i jednocześnie radość Precla, gdy ją dostał! Początkowo myślałam, że jej nie uniesie w pysku, ale szybko rozwiał moje wątpliwości - już po chwili biegał z nią po domu. Oczywiście kość tej wielkości wystarcza na dłużej - Precel dostaje ją na godzinkę, dwie. Męczy ją już kilka dni i została mu jeszcze spora część.

"O rany, ale wielka kość!"



"A jaka ciężka!"


"Czy ja dam radę ją zjeść?"


"Zjem ją całą - jest taka pyszna."


I kolejny dzień... :)

1 komentarz:

  1. Pewnie już po kości nie ma śladu. Takie duże są najlepsze, bo "człowiekowi jest wygodniej ją trzymać" ;) http://pumba.wlodarczyki.net/

    OdpowiedzUsuń