sobota, 4 maja 2013

Pierwszy kleszcz.

Dziś ku mojemu przerażeniu ujrzałam za Preclowym uchem wielkiego kleszcza. Był wielkości ziarnka grochu, czyli musiał tam tkwić parę dni, albo był bardzo głodny. Nigdy nie miałam wątpliwej przyjemności wyciągać kleszcza, także zasięgnęłam porady weterynarza i zgodnie z nią pozbyłam się szkodnika. Na szczęście w zeszłym roku nabyłam specjalne szczypce http://miszaiprec.blogspot.com/2012/05/kleszcze-atakuja.html , które bardzo mi pomogły. Okręciłam kleszcza kilka razy i odpadł cały z łebkiem i nogami. W zeszłym roku Precel nie złapał żadnego, dlatego w tym zakupiłam tą samą obrożę, jednak teraz zastanawiam się czy nie zastosować innych preparatów, np. kropli. Przy okazji kolejne zdjęcie mojego przystojniaczka :D


5 komentarzy:

  1. Klara w tym sezonie też już jednego kleszcza złapała, jednak nie był "nachlany" , dopiero się wbił. Mamy taki przyrząd kosztował prawie 30 złotych,ale było warto :) Pozdrowienia dla Pana powyżej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne zdjęcie ;)
    U mnie problemem są kleszcze, mieszkamy blisko lasu, wszędzie wysokie trawy. Szanti w ubiegłym miesiącu miała na sobie 2 (jeszcze nie wbite w skórę). Krople ma Fiprexy- działają dobrze, ale no cóż- zdarzyło się. Teraz zamierzam się do zakupu Kilprexowej obroży :)
    Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Łączenie dwóch preparatów: obroży i kropli może być szkodliwe. Ja polecam Frontline w sprayu, tylko trzeba psikać całego psiaka raz w miesiącu i powtarzać 2 dni po kąpieli jeśli takowa ma miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Obrożę wymieniłam na krople - nie używam dwóch preparatów naraz, ale dziękuję za radę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzeczywiście, krople działają znacznie bardziej skutecznie.

    Zapraszam na stronę poświęconą boreliozie: odwiedź witrynę www

    OdpowiedzUsuń