niedziela, 27 listopada 2011

Mamy kryzys.

Precel ma coraz więcej energii i coraz bardziej psoci. W duchu chwalę sama siebie, że nie zdecydowałam się na jakiegoś labradora, dobermana tudzież innego psa większych gabarytów ;). Nie mniej mały mops też nie należy do grzecznych psiaków. Naprawdę nie wiem skąd wzięła się opinia, że mopsy to leniuchy. Choć powiedzonko "nudzić się jak mops" ma już większy sens - Precel z nudów wynajduje sobie różne zabawy jak obgryzanie ścian, szafek i innych niedozwolonych rzeczy. Sprzątanie przy nim graniczy z cudem - odkurzacz obszczekuje a mopsa - tzn. mopa ;) jak się uczepi to tak można zamiatać razem z nim. Ciągle też walczymy z gryzieniem stóp. Nieustannie trzeba go obserwować czy czegoś nie broi a co gorsza Precel jest niezniszczalny - baaaardzo ciężko go zmęczyć. Chodzimy na coraz dłuższe spacery a on i tak po powrocie do domu nadal broi. Czasem puszczają mi nerwy i krzyczę na niego (co oczywiście tylko pogarsza sytuację). Szybko jednak ogarniają mnie wyrzuty sumienia i biję się w piersi, że więcej tego nie zrobię i będę do niego spokojnie przemawiać. A więc ja uczę Precka aportowania i chodzenia przy nodze, a on mnie cierpliwości ;)


"Czyżbym zrobił coś nie tak?"


"Hmm, muszę to przemyśleć..."


"Gniewasz się?"


"No to dobrze, że nie."


"Kamień z serca." :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz